KONCERT wieczorową porą

Chłopak z południa

Było tak, jak zapowiedzieli organizatorzy recitalu: między Michałem Bajorem a publicznością powstało niezwykle porozumienie. Artysta wystąpił w sobotę w Stajni Biały Borek w Biskupicach.

Już dwa kwadranse przed koncertem sala pękała w szwach. Kiedy ubrany na czarno Bajor wszedł na małą scenę, niemal natychmiast zaskarbił sobie względy widzów poczuciem humoru. – Uprzedzano mnie, że sala jest bardzo kameralna – żartował. I co chwilę zerkał na ludzi siedzących po drugiej strome pomieszczenia, tuż przy kominku. – No przecież ja nie będę państwa widział. A nie mogę się wychylać, bo nie skupię się na utworze i nic nie zaśpiewam – przekonywał. Ale zaśpiewał,a publiczność była zachwycona i wykonaniem, i anegdotami opowiadanymi między utworami. Bajor wybrał zarówno piosenki z nowej płyty „Za kulisami”, jak i stare przeboje. – Publiczność by mi nie wybaczyła gdyby ich nie było – przy­znał.

Eliza Kwiatkowska: Zwykle wystę­puje Pan na dużych estra­dach, a tu taka ciasnota.

Michał Bajor: Faktycznie, przeważnie śpiewam w fil­harmoniach, salach koncer­towych. I do­brze się tam czuję. To jednak nie znaczy, że nie lubię kameralnych miejsc. Przypominają mi początki kariery. Tak naprawdę nie lubię tyl­ko amfiteatrów.

 

Ale czy kameralna sala Pana nie ogranicza? Na większej estradzie lepiej może Pan wykorzystać swoje możliwości.- Mikrofon wszędzie działa tak samo. A miejsce? O maleńkich Biskupicach pewnie Pan nie słyszał?

– A właśnie, że słyszałem. Mój pianista Wojciech Borkowski przyjechał tutaj nie dawno z Magdą Umer. Oboje byli zachwyceni i namówili mnie, żebym też tu wystąpił. Już po kilku minutach polubiłem gospodarzy.

To nie pierwsza Pana wizyta na Jurze. -Pewnie, że nie. Przecież ja jestem chłopak z południa. Doskonale znam tereny od Opola, gdzie się urodziłem, po Kielce.

Rozmawiała Eliza Kwiatkowska

Imprezie patronowała „Gazeta Wyborcza”